poniedziałek, 8 grudnia 2025

Wrocław miasto przyjazne do życia - przyciąga turystów, studentów i pracowników


87 proc. Polaków mieszkających poza Wrocławiem uważa, że jest to miejsce przyjazne do życia – wynika z badań zleconych przez Departament Marki Miasta. Co czwarty badany, gdyby miał kiedyś rozważyć przeprowadzkę, wybrałby Wrocław. Wśród osób, które rzeczywiście biorą pod uwagę zmianę miejsca zamieszkania, odsetek jest jeszcze wyższy i sięga prawie 40 proc. 


Wrocław - miasto przyjazne do życia. Fot. Pixabay

Prężnie rozwijający się sektor biznesowy i inwestycyjny przyciągają nad Odrę potencjalnych pracowników oraz studentów, szukających szans na rozwój i dobrą pracę. Miasto cieszy się też dużą popularnością wśród turystów, którzy doceniają nie tylko zabytki i atrakcje, ale też klimat Wrocławia.

"Patrząc na badania marki, które zostały przeprowadzone w styczniu i w październiku 2025 roku, na przestrzeni tych 9–10 miesięcy Wrocław ugruntował swoją pozycję miasta-lidera wśród osób, które rozważają nowe miejsce do życia. W 2025 roku w naszym mieście studia rozpoczęło 110 tys. studentów, niemniej patrząc na poziom bezrobocia, który oscyluje pomiędzy 1,6 a 1,8 proc., wciąż potrzebujemy nowych rąk do pracy" – mówi Radosław Michalski, dyrektor Departamentu Marki Miasta w Urzędzie Miejskim we Wrocławiu. 

Z badania przeprowadzonego w październiku br. przez Instytut Badań Internetu i Mediów Społecznościowych wśród nie wrocławian wynika, że 23,5 proc. ankietowanych wzięłoby pod uwagę Wrocław, gdyby rozważało przeprowadzkę. To najwięcej spośród badanych miast. Jeśli uwzględnimy tylko osoby, które rzeczywiście planują w najbliższych latach taką zmianę życiową (lub jej nie wykluczają), to wybór Wrocławia jest jeszcze popularniejszy. Wskazało na niego 38,7 proc. (z grupy ponad 300 osób), znacznie więcej niż na następny w zestawieniu Gdańsk.

"Wśród najważniejszych argumentów stojących za decyzją o przeprowadzce do Wrocławia znajdują się przede wszystkim miejsce do pracy i rozwoju zawodowego, ale rozwoju także w kontekście własnego potencjału i dalszej edukacji. Wskazano również zielone miasto i poczucie bezpieczeństwa" – wymienia Radosław Michalski.

Do Wrocławia przyciągają także tutejsze uczelnie, których funkcjonuje ponad 30, pracująca na nich kadra dydaktyczna oraz współpraca z podmiotami naukowymi. To m.in. oferta edukacyjna miasta sprawia, że przybywa mu młodych mieszkańców.

"Badania z Uniwersytetu Łódzkiego pokazują, że w latach 2004–2024 aż o 127 proc. wzrosła liczba ludzi młodych we Wrocławiu. Wrocław i Warszawa to dwa miasta, do których najwięcej młodych ludzi się sprowadziło" – mówi Tomasz Sikora, zastępca dyrektora Wydziału Komunikacji Społecznej w Urzędzie Miejskim we Wrocławiu.

"Przyciągają szczególnie kierunki związane z medycyną, psychologią i informatyką, także w kontekście sztucznej inteligencji. To niezwykle ważne, bo Wrocław jest jednocześnie stolicą start-upów. Poza tym, że są one silnikiem napędowym, mogącym wprowadzać nowe technologie i rozwijającym Wrocław, potrzebują także nowych, kreatywnych mieszkańców" – mówi Radosław Michalski.

Z ubiegłorocznego raportu Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej i firmy Antal wynika, że Wrocław jest jednym z kluczowych centrów innowacji w Polsce i Europie. Od lat przyciąga uwagę inwestorów z sektora nowych technologii, stając się jednym z najważniejszych ośrodków badawczo-rozwojowych w kraju.

"Potencjał Wrocławia postrzegany przez inwestorów jest bardzo wysoki. Przede wszystkim dostrzegają oni kapitał ludzki, który jest super wykształcony, posiada szereg kwalifikacji, zwłaszcza w nowych technologiach, które w dzisiejszym świecie są bardzo ważne" mówi Mateusz Jarzombek, dyrektor Centrum Wspierania Biznesu w Agencji Rozwoju Aglomeracji Wrocławskiej.

Jak wskazuje, tzw. talent pool, czyli zasób talentów, to jeden z czynników, który przyczynia się do dynamicznego rozwoju sektora biznesowego we Wrocławiu, obok lokalizacji miasta i jego otwartości na biznes i inwestorów.

"Wrocław wspiera biznes na każdym etapie rozwoju. Na opinię o mieście jako superośrodku biznesowym wpływa to bardzo dobrze. Wrocław jest dobrze postrzegany przez wielu ludzi, którzy do nas przyjeżdżają, co przede wszystkim jest związane z tym, że miasto posiada bogatą, a zarazem różnorodną ofertę ośrodków, firm i sektorów, w których można znaleźć pracę" – tłumaczy Mateusz Jarzombek.

W październikowej edycji, w porównaniu ze styczniową, Google pozostaje najczęściej kojarzoną firmą z Wrocławiem. Obok niej pojawiło się LG Energy Solution, zastępując popularniejsze w styczniu wskazania takie jak Nokia czy Śląsk Wrocław. Duża część badanych oceniła, że we Wrocławiu można znaleźć dobrą pracę (ponad 97 proc. spośród ponad 560 respondentów, przy czym 26 proc. uznało, że zdecydowanie tak). Sporo osób uznało też, że Wrocław oferuje większe szanse na rozwój zawodowy i atrakcyjne oferty pracy niż inne miasta.

"W Urzędzie Pracy we Wrocławiu znajduje się codziennie średnio około 700 ofert na różnych szczeblach, różnych stanowiskach i w różnych firmach. Każdy, kto we Wrocławiu chciałby pracę znaleźć, znajdzie ją natychmiast. Może nie będzie to od razu praca marzeń, ale na pewno będzie mógł ją podjąć, a z czasem przenieść się do tego miejsca, do którego by chciał. Poza tym Wrocław z bezrobociem na poziomie 1,6–1,8 proc. jest miastem, które będzie potrzebowało nowych pracowników. Rewolucja sztucznej inteligencji nie zmieni tego w diametralnym stopniu, bo ten rynek jest bardzo bogaty i zróżnicowany" – prognozuje dyrektor Departamentu Marki Miasta w Urzędzie Miejskim we Wrocławiu.

W porównaniu z badaniem styczniowym tym razem jeszcze większy odsetek respondentów uznał Wrocław za miasto przyjazne do życia (87 proc. vs. 79 proc.). Przedstawiciele ratusza podkreślają, że oferta miasta jest kierowana nie tylko do studentów i potencjalnych pracowników, lecz również turystów. Wrocław jest jedną z największych marek turystycznych w kraju. W skali od 1 do 10 ogół badanych przyznał mu ocenę 7,9 pkt jako miasta atrakcyjnego i przyjaznego turystom.

"Badania pokazują, że turyści najbardziej cenią we Wrocławiu architekturę. Nic dziwnego, bo Wrocław w swoim mikrokosmosie, jak powiedział Norman Davies, rzeczywiście jest wielowymiarowy. Jest tu architektura gotycka, architektura średniowieczna, architektura barokowa z terenów Austrii, Prus, jak i architektura modernistyczna, czyli Hala Stulecia, która jest wpisana na Listę światowego dziedzictwa UNESCO, WuWA, czyli wzorcowe osiedle, które powstało w latach 30., WuWA2, czyli współczesne wzorcowe osiedle, oraz najnowsza architektura" – wymienia Tomasz Sikora.

Dużą atrakcją, szczególnie dla młodszych gości, są spacery w poszukiwaniu krasnali, popularnego symbolu Wrocławia. Wśród najczęściej wymienianych punktów must-see w mieście dominują zoo, Panorama Racławicka i Rynek. W ubiegłym roku Wrocław odwiedziła rekordowa liczba 6,6 mln turystów, z czego 1,8 mln to goście zagraniczni.

"Badani zapytani o to, co sprawiłoby, że przyjechaliby tu ponownie albo rekomendowaliby swoim przyjaciołom lub znajomym przyjazd, przede wszystkim mówili o klimacie i atmosferze miasta. Nie wskazywali żadnej konkretnej atrakcji turystycznej, tylko mówili o tym, czego doświadczyli" – mówi Radosław Michalski.

Magnesem na turystów są również liczne wydarzenia sportowe i kulturalne.

"Chcemy ściągać do Wrocławia wydarzenia, które dla każdego coś niosą. To są koncerty gwiazd ze światowej ekstraklasy typu Ed Sheeran, który jak tylko zaczął sprzedawać bilety, natychmiast się okazało, że trzeba zrobić drugi koncert. Bo Wrocław to w tej chwili nie tylko 800–900 tys. mieszkańców, jak wskazują wyniki zużycia wody, ale też najbliższa aglomeracja 1,2 mln osób. Miasto jest także interesujące dla mieszkańców Czech czy Saksonii" – wskazuje Tomasz Sikora. – "Mamy także stałe, tradycyjne kulturalne marki Wrocławia, jak Wratislavia Cantans, Jazz nad Odrą czy festiwal filmowy Nowe Horyzonty. To jest istotne, żebyśmy nie stali się miastem dla określonej grupy społecznej. Dla nas ma znaczenie różnorodność Wrocławia we wszystkich aspektach, także w aspekcie kulturalnym".

Jak podkreśla dyrektor Departamentu Marki Miasta, to właśnie z tego powodu przeprowadzane są badania opinii wśród niewrocławian. Pomagają one planować strategie komunikacyjne i promocyjne zarówno dla turystów i gości, jak i potencjalnych nowych mieszkańców oraz inwestorów.

"Te wszystkie wyniki badań to z jednej strony dobra wiadomość, z drugiej strony – ogromne zobowiązanie. Wiedząc, w którym miejscu rozwoju jesteśmy, musimy dołożyć wszelkich starań, aby utrzymać tę pozycję" – podkreśla Radosław Michalski.

Na podst. Newseria oprac. db






piątek, 21 listopada 2025

VisitMalopolska.pl – przewodnik po najpiękniejszych szlakach regionu


Miłośnicy pieszych wędrówek cenią Małopolskę za różnorodność krajobrazów. Od majestatycznych Tatr, przez wapienne Pieniny, po zielone Beskidy i Gorce — każdy znajdzie tu szlaki dopasowane do swoich możliwości. Portal VisitMalopolska.pl pozwala w intuicyjny sposób odkrywać je wszystkie. 


Fot. VisitMalopolska.pl – przewodnik po najpiękniejszych szlakach regionu


Miłośnicy pieszych wędrówek cenią Małopolskę za różnorodność krajobrazów. Od majestatycznych Tatr, przez wapienne Pieniny, po zielone Beskidy i Gorce — każdy znajdzie tu szlaki dopasowane do swoich możliwości. Portal VisitMalopolska.pl pozwala w intuicyjny sposób odkrywać je wszystkie.

Strona prezentuje szczegółowe opisy tras: czas przejścia, stopień trudności, przewyższenia, ciekawostki przyrodnicze i miejsca warte odwiedzenia. Dzięki temu można bardzo precyzyjnie zaplanować wycieczkę, unikając niespodzianek w terenie. To znakomita pomoc dla początkujących turystów oraz rodzin.

Warto podkreślić, że VisitMalopolska.pl promuje także mniej znane szlaki. Znajdziemy tam propozycje spacerów po dolinkach jurajskich, trasy widokowe na Pogórzach czy ścieżki prowadzące przez prawdziwe ostoje dzikiej natury. Portal zachęca, by odkrywać miejsca, które nie są zadeptane przez tłumy, a oferują wyjątkowe wrażenia.

Dzięki interaktywnym mapom i dokładnym opisom planowanie wyprawy staje się proste i przyjemne. To idealny sposób, by zachwycić się Małopolską na własnych zasadach — pieszo, spokojnym rytmem, wśród krajobrazów, które zapadają w pamięć na całe życie. 

Źródło: 

VisitMalopolska.pl przewodnik po najpiękniejszych szlakach regionu




czwartek, 16 października 2025

Przynajmniej co czwarte auto sprzedawane w salonach w Polsce to hybryda


Chińskie marki samochodowe coraz odważniej zdobywają polski rynek. Jak podaje IBRM Samar, ich udział w sprzedaży nowych aut wzrósł w tym roku do ponad 6 proc. 


Fot. Pixabay


Podczas jubileuszowych obchodów w Warszawie marka OMODA & JAECOO zaprezentowała dwa nowe modele – OMODA 5 Hybrid i JAECOO 5. To kompaktowe SUV-y wpisujące się w najpopularniejszy dziś segment polskiego rynku i wyróżniające się nowym podejściem do napędu hybrydowego:  

"Segment aut hybrydowych w Polsce rośnie cały czas. Jeszcze w ubiegłym roku wynosił on około 25 proc. udziału całego rynku. Tegoroczne wyniki, do sierpnia włącznie, pokazują już 2-proc. wzrost, a więc więcej niż co czwarty samochód na naszym rynku, który wyjeżdża z salonu, to samochód hybrydowy. Jeżeli dodamy do tego 4 proc. hybryd plug-in, mamy już ponad 30 proc. rynku i spodziewamy się, że te udziały będą rosły" – ocenia Maciej Polak, product manager OMODA & JAECOO Polska.

Rosnąca popularność hybrydowych napędów sprawia, że producenci szukają nowych rozwiązań, które pozwolą im się wyróżnić na tle konkurencji: 

"Stworzyliśmy technologię Super Hybrid, która trochę odwraca całą filozofię. W naszym układzie hybrydowym to silnik elektryczny, bardzo mocny w układzie, jest jego sercem i głównym źródłem zasilania. Silnik spalinowy działa tutaj raczej jako wspomagacz silnika elektrycznego i włącza się do pracy przy wyższych prędkościach, kiedy potrzebna jest wyższa moc, natomiast ma niższą sprawność niż elektryczny" – tłumaczy Maciej Polak. – "Dlatego postawiliśmy na takie rozwiązanie. Myślę, że układy hybrydowe będą się rozwijały jeszcze w ciągu najbliższych lat".

Podczas warszawskiej premiery zaprezentowano nową odsłonę miejskiego SUV-a OMODA 5 Hybrid. To samochód, który dotychczas był dostępny wyłącznie z silnikiem spalinowym i cieszył się dużym powodzeniem. Do tej pory sprzedano 5,4 tys. egzemplarzy w Polsce i 280 tys. na świecie: 

"Aby na rynku, w którym hybrydy mają 27 proc. udziału, zwiększyć sprzedaż, postanowiliśmy rozszerzyć ofertę o nowy wariant napędowy. Zapewnia on moc 224 koni mechanicznych, jest to moc systemowa, która pozwala na uzyskanie przyspieszenia od zera do setki w niespełna 8 sekund, dokładnie 7,9. Fajny jest też zasięg tego układu napędowego, bo możemy przejechać aż 1 tys. km na jednym baku" – podkreśla ekspert. 

Nowością jest nie tylko układ hybrydowy, lecz także zmodernizowany design frontu. Auto ma 20 zaawansowanych systemów ADAS wspierających kierowcę w każdych warunkach. 

Drugą nowością przedstawioną podczas jubileuszowych obchodów marki 3 października jest JAECOO 5 – kompaktowy SUV dostępny w wersji spalinowej i elektrycznej, gdzie dzięki technologii szybkiego ładowania prądem stałym do 130 kW można uzupełnić energię od 30 do 80 proc. w niecałe pół godziny. Hybrydowa odmiana tego modelu pojawi się w sprzedaży na początku 2026 roku: 

"JAECOO​ 5 to samochód z segmentu kompaktowych SUV-ów, ale bardziej nastawiony na ludzi, którzy potrzebują praktycznego rozwiązania. Jego pudełkowaty kształt z zewnątrz przekłada się na większą przestrzeń w środku, większą praktyczność. Samochód ten występuje też z napędem elektrycznym o mocy 211 koni, który pozwala przyspieszyć w 7,7 sekundy do setki. Auto ma 402 km zasięgu i można je ładować prądem stałym z mocą do 130 kW" – tłumaczy product manager OMODA & JAECOO Polska.

JAECOO 5 został certyfikowany przez TÜV SÜD jako model „pet-friendly”. Na pokładzie znalazły się m.in. inteligentna kontrola temperatury, system filtracji powietrza i przestronna tylna strefa, które mają zapewniać komfort i bezpieczeństwo zwierząt w czasie podróży. To rozwiązanie ma być jednym z wyróżników auta w segmencie kompaktowych SUV-ów.

SUV-y to dziś najpopularniejszy segment polskiego rynku. Według danych IBRM Samar w I kwartale br. odpowiadały już za niemal 60 proc. wszystkich nowych rejestracji. Szczególnie dynamicznie rozwija się segment SUV-ów kompaktowych, który stanowi 26,6 proc. rynku i z roku na rok zyskuje coraz większe udziały. To właśnie w tej kategorii debiutują OMODA 5 Hybrid i JAECOO 5, które mogą mieć kluczowe znaczenie dla dalszego wzrostu sprzedaży: 

"Obserwujemy, jak się zmienia klient, który zdecydowanie w ostatnim czasie zaczyna iść w stronę samochodów zelektryfikowanych, typu plug-in i plug-in hybrid przede wszystkim, co naturalnie wypiera samochody spalinowe" – ocenia Mateusz Kampa, dyrektor sprzedaży OMODA & JAECOO Polska. 

Z Licznika Elektromobilności PSNM i PZPM wynika, że na koniec sierpnia 2025 roku w Polsce zarejestrowanych było ponad 193,3 tys. samochodów osobowych z napędem elektrycznym, z czego ponad 97,5 tys. to auta całkowicie elektryczne, a 95,7 tys. – hybrydy plug-in. Według prognoz unijnych, do końca dekady większość nowych aut sprzedawanych w Europie ma być zelektryfikowana, a udział aut spalinowych będzie systematycznie spadał. To wymusza zmiany w ofertach producentów – od hybryd, przez plug-iny, po samochody całkowicie elektryczne. OMODA & JAECOO, które na polski rynek weszły niedawno, chcą się wpisać w ten trend poprzez kolejne premiery: 

"W tym roku jeszcze planujemy premierę OMODA 7 w wersji plug-in hybrid, czyli Super Hybrid System, OMODA 7 w wersji benzynowej, a także w tym roku zaczniemy produkcję JAECOO 8 Super Hybrid System, który będzie dostępny w 2026 roku, tak samo jak JAECOO 7 z napędem hybrydowym. To wszystko będzie na początku przyszłego roku, natomiast w drugiej części roku do gamy wejdzie jeszcze OMODA serii 3, zasilana silnikiem plug-in hybrid oraz typowym silnikiem BEV, czyli elektrycznym" – wymienia Mateusz Kampa. 

Polska odgrywa w tej strategii ważną rolę. Była czwartym rynkiem w Europie, na którym pojawiła się marka OMODA & JAECOO i gdzie od początku notuje tu wyniki sprzedaży nawet lepsze niż na bardziej rozwiniętych rynkach, takich jak Hiszpania, Włochy czy Wielka Brytania. Rosnąca sprzedaż pokazuje, że Polacy coraz chętniej sięgają po chińskie marki – ich udział w rynku nowych aut sięgnął w czerwcu br. ponad 6 proc. (przy 0,03 proc. w 2023 roku), a tempo wzrostu należy do najwyższych w Europie – wskazuje IBRM Samar: 

"Jako pierwsi na rynek europejski niedawno wprowadziliśmy samochody koncernu Chery. Jest to o tyle istotne, że nasze działania, budowanie świadomości i sterowanie tym okrętem powoduje, że organizacja widzi, że rynek polski jest dla niej bardzo znaczący. Podobnie jak Europa sama w sobie, ponieważ potencjał tego rynku jest ogromny" – przekonuje dyrektor sprzedaży OMODA & JAECOO Polska. 

Na podstawie Newseria oprac. db




piątek, 10 października 2025

2025 – Rok, w którym prąd wygonił benzynę? 🚗


Jeszcze kilka lat temu samochód elektryczny był ciekawostką, luksusem dla nielicznych lub symbolem ekologicznej ekstrawagancji. Dziś – w roku 2025 – elektromobilność stała się realnym kierunkiem rozwoju motoryzacji, a nie modnym hasłem. I choć wciąż jesteśmy w fazie przejściowej, to jedno jest pewne: świat motoryzacji już nigdy nie będzie taki sam. 


Stacja ładowania elektryków. Ilustracja: Redakcja, AI.

🔋 Elektryki na torach: kto dziś napędza rynek?

W Polsce i w Europie Zachodniej trwa prawdziwy boom na samochody elektryczne. Producenci prześcigają się w premierach, a kierowcy coraz częściej zadają nie pytanie „czy warto kupić elektryka?”, ale „którego wybrać?”.

W tym roku w Polsce głośno zrobiło się o marce Leapmotor, która wprowadziła na rynek model B10 – rodzinnego sedana o mocy 218 KM i zasięgu ponad 400 km. To jeden z najtańszych elektryków w swoim segmencie, a zainteresowanie nim przerosło oczekiwania nawet importerów. 

Podobnie dzieje się na Zachodzie – Volkswagen, Toyota, Hyundai i Volvo coraz śmielej inwestują w pełną elektryfikację. Co ciekawe, nawet niszowe marki – takie jak MG, NIO czy BYD – zdobywają w Polsce coraz większe grono fanów. 

 

⚡ Kongres Nowej Mobilności 2025 – Polska na elektrycznym skrzyżowaniu

Jednym z najważniejszych wydarzeń tego roku był Kongres Nowej Mobilności 2025 w Katowicach, gdzie zaprezentowano szereg premierowych modeli. Toyota pokazała aż cztery nowe pojazdy, w tym Urban Cruisera i bZ4X w odświeżonej wersji, a Volvo zachwyciło elektryczną... betoniarką! 

Brzmi zabawnie? Owszem – ale to pokazuje, jak szeroko elektryfikacja wkracza w motoryzację. Od małych miejskich hatchbacków po ciężki transport i budownictwo – trend jest jeden: zeroemisyjność. 

 

🧩 Polska motoryzacja między ambicją a realiami

Niestety, nie wszystko idzie jak po maśle. Raporty z pierwszego półrocza 2025 roku pokazują, że polski przemysł motoryzacyjny mimo rosnącej sprzedaży nowych aut, notuje spadki zatrudnienia. Branża poddostawców, szczególnie tych produkujących części do silników spalinowych, przeżywa trudny moment. 

Z drugiej strony, widać dynamiczny rozwój firm zajmujących się ładowarkami, bateriami, oprogramowaniem i elektroniką samochodową. Polska powoli staje się ważnym punktem w europejskim łańcuchu elektromobilności. 

 

💰 Cena, zasięg, ładowanie – największe bariery kierowców 

Elektryfikacja to nie tylko korzyści. Kierowcy wciąż mają konkretne obawy: 

  1. Cena zakupu – nawet najtańsze elektryki są droższe od spalinowych odpowiedników. 

  2. Zasięg – choć realne 400–500 km to już standard, wielu obawia się dłuższych tras. 

  3. Infrastruktura – sieć ładowarek rozwija się szybko, ale wciąż jest zbyt nierównomierna. 

  4. Czas ładowania – nawet 30 minut na szybkim ładowaniu to sporo w porównaniu z 5-minutowym tankowaniem. 

Mimo to liczby mówią same za siebie – w pierwszym półroczu 2025 roku w Polsce zarejestrowano ponad 25 tysięcy nowych samochodów elektrycznych, co stanowi rekordowy wzrost o 40% w porównaniu z rokiem poprzednim. 

 

🌍 Europa zmienia biegi 

Na Zachodzie dzieje się jeszcze więcej. W Norwegii auta spalinowe to już rzadkość, w Niemczech i Holandii – coraz częściej wjeżdżają do miast tylko hybrydy i elektryki, a we Francji dopłaty do zakupu samochodów elektrycznych wynoszą nawet 5–7 tysięcy euro. 

Producenci samochodów reagują: Mercedes i BMW zapowiadają pełne przejście na napęd elektryczny do 2030 roku, a Toyota i Mazda rozwijają technologie hybrydowe nowej generacji. 

 

🧠 Zmiana mentalności – największy silnik rewolucji 

Nie wystarczy zmienić napęd – trzeba też zmienić sposób myślenia. Wielu kierowców wciąż utożsamia samochód z dźwiękiem silnika, zapachem benzyny i manualną skrzynią biegów. Tymczasem przyszłość to cisza, płynność i sztuczna inteligencja pod maską. 

Dzisiejsze elektryki to nie tylko pojazdy – to komputery na kołach, które same potrafią parkować, analizować ruch i komunikować się z infrastrukturą miejską. 

 

🔮 Co dalej? Prognozy na kolejne lata 

Eksperci przewidują, że do 2030 roku nawet co trzeci nowy samochód w Polsce będzie elektryczny lub hybrydowy plug-in. Z kolei Unia Europejska planuje wprowadzić zakaz sprzedaży nowych aut spalinowych od 2035 roku

Wiele wskazuje na to, że w ciągu dekady samochody elektryczne staną się nie wyjątkiem, lecz normą. Pytanie nie brzmi już czy, lecz kiedy prąd całkowicie wygoni benzynę z naszych dróg. 

 

🚘 Wybór dla kierowcy: prąd, benzyna czy hybryda? 

Jeśli stoisz przed decyzją o zakupie nowego auta w 2025 roku, weź pod uwagę kilka rzeczy: 

  • Jeździsz głównie po mieście? – elektryk będzie idealny.

  • Często podróżujesz w trasy? – rozważ hybrydę plug-in.

  • Szukasz taniego auta używanego? – spalinowiec wciąż ma sens, ale jego wartość będzie szybciej spadać.

Każda opcja ma swoje zalety, ale trend jest jasny: przyszłość należy do elektromobilności.


💬 Na zakończenie 

2025 to rok, w którym motoryzacja naprawdę wchodzi w nową erę. Nie tylko zmienia się technologia – zmienia się nasz sposób myślenia o samochodzie. Z narzędzia do przemieszczania się staje się on częścią nowoczesnego ekosystemu – ekologicznego, inteligentnego i coraz bardziej przystępnego. 

Czy jesteśmy gotowi na ten skok? To już pytanie nie do producentów, ale do nas – kierowców. 




poniedziałek, 28 lipca 2025

Czy Twoje assistance zadziała na krajowej trasie?

 

Planujesz wakacyjny wyjazd samochodem, weekendowy wypad za miasto albo dłuższą trasę po kraju? Nawet jeśli poruszasz się wyłącznie po polskich drogach, warto sprawdzić, czy Twoje assistance faktycznie zadziała w razie awarii lub wypadku – i co tak naprawdę obejmuje. Nie każdy pakiet assistance gwarantuje pełną pomoc w Polsce. Wiele wariantów ma istotne ograniczenia: limity kilometrów, rodzaje zdarzeń objętych ochroną czy wyłączenia związane z miejscem zdarzenia. Dlatego zanim ruszysz w trasę, upewnij się, że w razie potrzeby nie zostaniesz sam na poboczu. 
 
 
 
 Assistance w kraju też może się przydać. Fot. Ranking Assistance.

 

Po co Ci assistance w trasie po kraju?

Możesz pomyśleć, że skoro podróżujesz tylko po Polsce, pomoc drogowa to zbędny wydatek. Masz przecież telefon, znajomego mechanika i kontakt do lokalnej lawety. Ale co, jeśli przytrafi Ci się awaria 200 kilometrów od domu, w niedzielę, na trasie szybkiego ruchu, bez możliwości bezpiecznego zjazdu?

Bez assistance każda z tych usług – holowanie, naprawa, transport pasażerów, zakwaterowanie – oznacza dodatkowy koszt, który pokrywasz z własnej kieszeni. A stawki bywają wysokie. Przeciętna cena holowania w Polsce to ok. 3–5 zł za kilometr, więc holowanie na 100 km może kosztować Cię nawet 500 zł. Do tego dochodzą ewentualne noclegi i inne utrudnienia.

Dobre assistance to nie tylko wygoda, ale przede wszystkim bezpieczeństwo i oszczędność. Działa 24/7, w całym kraju – jeśli tylko wybierzesz odpowiedni pakiet.

Jakie usługi obejmuje assistance w Polsce?

Zakres pomocy zależy od wariantu, jaki wykupisz. Najtańsze pakiety zapewniają często tylko podstawowe wsparcie po wypadku, a nie obejmują awarii. Z kolei bardziej rozbudowane oferty assistance mogą gwarantować kompleksową pomoc w niemal każdej sytuacji.

W praktyce w ramach assistance krajowego możesz liczyć m.in. na:

  • holowanie pojazdu – np. do najbliższego warsztatu lub do określonego limitu kilometrów, często 100–200 km, ale bywają też pakiety bez limitu.

  • pomoc na miejscu zdarzenia – jeśli usterkę można usunąć od ręki, ubezpieczyciel wyśle mechanika, który spróbuje naprawić auto na miejscu.

  • dowóz paliwa – gdy zabraknie Ci benzyny lub oleju napędowego w trasie.

  • uruchomienie pojazdu – np. przy rozładowanym akumulatorze.

  • pomoc w przypadku uszkodzenia opony lub wymiany koła – jeśli nie masz zapasu lub nie potrafisz samodzielnie zmienić opony.

  • samochód zastępczy – na kilka dni, jeśli Twój pojazd nie nadaje się do jazdy.

  • transport kierowcy i pasażerów – do domu lub celu podróży, jeśli samochód nie może kontynuować jazdy.

  • nocleg – jeśli awaria lub wypadek nastąpi daleko od domu i naprawa nie będzie możliwa od razu.

Zanim wykupisz ubezpieczenie, dokładnie przeczytaj Ogólne Warunki Ubezpieczenia (OWU) – to tam znajdziesz konkretne informacje, co Ci przysługuje, a co jest wyłączone z ochrony.

Uwaga na limity i wyłączenia – nie każde assistance zadziała

To, że masz polisę assistance, nie oznacza jeszcze, że w każdej sytuacji możesz liczyć na pomoc. Ubezpieczyciele wprowadzają różne ograniczenia, które wpływają na realny zakres ochrony. Zwróć uwagę przede wszystkim na:

  • limit holowania – jeśli masz pakiet z limitem 75 km, a auto popsuje się 150 km od domu, resztę trasy będziesz musiał opłacić z własnej kieszeni.

  • rodzaj zdarzenia – wiele podstawowych wariantów działa tylko po kolizji lub wypadku, a nie obejmuje awarii, takich jak pęknięty pasek, przegrzanie silnika czy problemy z elektroniką.

  • miejsce zdarzenia – niektóre ubezpieczenia nie zawierają pomocy na drogach nieutwardzonych czy poza granicami administracyjnymi miast.

  • pomoc pod domem – tanie pakiety często nie obejmują interwencji, gdy auto nie chce odpalić pod Twoim adresem zameldowania.

  • Limit interwencji – np. maksymalnie 2–3 razy w roku.

  • Czas oczekiwania na pomoc – może się różnić w zależności od ubezpieczyciela, lokalizacji i dostępności usług.

Dlatego tak ważne jest, by dokładnie porównać oferty – różnice między pakietami assistance potrafią być naprawdę duże. Zamiast przeglądać dziesiątki stron ubezpieczycieli, sprawdź ranking-assistance.pl. W jednym miejscu znajdziesz przejrzyście zebrane informacje o tym, co naprawdę oferują poszczególne warianty. To prosty sposób, by uniknąć rozczarowania i wybrać ochronę, która faktycznie zadziała w trasie.

Kiedy assistance przyda Ci się w Polsce?

Oto kilka sytuacji, w których assistance w kraju może okazać się nieocenione:

  • Przebijasz oponę na drodze ekspresowej, nie masz koła zapasowego i stoisz na pasie awaryjnym. Assistance przysyła pomoc, wymienia oponę lub holuje auto do serwisu.

  • Twój samochód nagle odmawia posłuszeństwa 200 km od domu. Dzięki ubezpieczeniu możesz liczyć na holowanie i samochód zastępczy na kilka dni.

  • W górach zatrzymuje Cię rozładowany akumulator – ubezpieczyciel przysyła mobilnego mechanika, który uruchamia auto na miejscu.

  • W trasie zabrakło Ci paliwa, a najbliższa stacja jest 15 km dalej – pomoc drogowa dowozi paliwo na wskazane miejsce.

W każdej z tych sytuacji bez assistance musiałbyś samodzielnie organizować i opłacać pomoc. Z polisą – wystarczy jeden telefon.

Jeździsz starszym autem? To nie wyklucza dobrej ochrony assistance!

Nie każdy wie, że assistance można wykupić także dla starszych aut – nawet tych powyżej 15 lat. Wiele osób rezygnuje z tej ochrony, myśląc, że wiek pojazdu to przeszkoda. Tymczasem niektóre towarzystwa ubezpieczają nawet 20-letnie samochody – z holowaniem, pomocą po awarii czy uruchomieniem silnika.

Sprawdź również: Assistance dla starego auta – ubezpiecz samochód starszy niż 15 lat

Nie każdy samochód musi być nowy, by skorzystać z pomocy. Zobacz, jakie warunki obowiązują przy ubezpieczeniu samochodów z wieloletnim przebiegiem. 

Materiał został opracowany przez eksperta zewnętrznego specjalizującego się w tematyce motoryzacyjnej 

 

 

piątek, 27 czerwca 2025

Rośnie agresja na polskich drogach


Rośnie skala agresji na drogach. Problemem jest nie tylko nadmierna prędkość, ale też tzw. jazda na zderzaku. 


Wśród głównych przyczyn takich zdarzeń na prostych odcinkach drogi są nadmierna prędkość i jazda na zderzaku. Fot. Pixabay.

Za kilka dni zaczynają się wakacje, czyli statystycznie najniebezpieczniejszy czas na drogach. Wśród głównych przyczyn takich zdarzeń na prostych odcinkach drogi są nadmierna prędkość i jazda na zderzaku. Zarządca autostrady A4 Katowice–Kraków w ramach kampanii „Nie zderzakuj. Posłuchaj. Jedź bezpiecznie” zwraca uwagę na zjawisko agresji na polskich drogach i przypomina, że bezpieczeństwo zaczyna się od osobistych decyzji kierowcy. 

Dane Policji za 2024 rok wskazują, że w ponad 21,5 tys. wypadków zginęło blisko 1,9 tys. osób, a rannych zostało 24,7 tys. osób. Najczęściej do wypadków dochodzi w miesiącach letnich, w czerwcu i sierpniu, a najgorszym dniem na drogach są piątki.

"Na autostradach ponad 90 proc. wypadków jest z winy kierowców. My zapewniamy bezpieczeństwo ruchu drogowego przez zapewnienie właściwej infrastruktury, ale tak naprawdę problem tkwi w głowach i w zachowaniach kierowców" – podkreśla Andrzej Kaczmarek, prezes zarządu Stalexport Autostrada Małopolska.

Niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami na drogach szybkiego ruchu nadal jest jedną z najczęstszych przyczyn zdarzeń i wypadków drogowych. Z danych Policji za 2024 rok wynika, że jazda na zderzaku i nieprawidłowe wyprzedzanie odpowiadały za blisko 1,7 tys. wypadków na prostych odcinkach dróg. Były też przyczyną co czwartego wypadku na autostradzie. Łącznie niezachowanie bezpiecznej odległości między pojazdami było przyczyną ponad 1,5 tys. kolizji drogowych. Bardzo często kierowcy łamiący przepisy wywierają w ten sposób presję na jadących przepisowo, aby zjechali na sąsiedni pas ruchu.

"Jazda na zderzaku to gra na sekundy, gra z czasem, której chyba jako kierowcy nie rozumiemy. Czujemy się niedotykalni i myślę, że wielu kierowców nie wyobraża sobie, jak krótki jest ewentualny czas reakcji, jak szybko może nastąpić incydent, na który nie będziemy mieli żadnego wpływu" – tłumaczy Andrzej Kaczmarek. 

GDDKiA wskazuje, że jazda na zderzaku to niezwykle ryzykowna praktyka, która może się przyczynić do zderzenia pojazdów. W sytuacji awaryjnej, która wymaga natychmiastowego działania, kierowca nie ma żadnych szans na szybką reakcję. Nagłe wyhamowanie pojazdu jadącego z przodu zmusza jadących z tyłu do gwałtownego hamowania, przez co nierzadko dochodzi do karambolu, często tragicznego w skutkach i blokującego trasę na wiele godzin. Niezachowanie odpowiedniej odległości ogranicza znacząco pole widzenia, uniemożliwiając zidentyfikowanie przeszkody znajdującej się przed poprzedzającym pojazdem. Od 1 czerwca 2021 roku obowiązuje nowelizacja przepisów Prawo o ruchu drogowym, która uregulowała m.in. kwestię zachowania bezpiecznej odległości między pojazdami na autostradach i drogach ekspresowych.

"Według ekspertów oceniających bezpieczną odległość pomiędzy pojazdami poruszającymi się na trasie wynosi ona połowę prędkości, którą jedziemy, wyrażoną w metrach, czyli dla autostrady przy 140 km na godzinę to 70 m odległości" – tłumaczy prezes Stalexport Autostrada Małopolska. – "Dla wielu osób ta odległość percepcyjnie jest zbyt duża i mamy tendencję do jej skracania. To jest błąd, który często jest przedmiotem wymuszenia, ale naprawdę powinniśmy się trzymać tej zasady, bo tu chodzi o nasze bezpieczeństwo". 

GDDKiA przypomina, że aby ocenić poprawną odległość od poprzedzającego pojazdu, można wykorzystać dowolny nieruchomy obiekt w otoczeniu drogi – słupek pikietażowy, latarnię czy znak drogowy, przy którym znajduje się poprzedzający nas pojazd. Jeśli miniemy wybrany obiekt 2 s później, to taki odstęp będzie zgodny z przepisami. Przy prędkości 80 km/h w ciągu sekundy pokonamy nieco ponad 22 m, przy 100 km/h blisko 28 m, przy 120 km/h nieco ponad 33 m, a przy 140 km/h niemal 40 m. Utrzymanie dwusekundowego odstępu zapewni dystans odpowiednio 44, 56, 66 i 80 m, więc nieco większy, niż wymagają tego przepisy.

"W jeździe na zderzaku jest oczywiście kwestia refleksu, ale też kwestia emocji. Jako kierowcy często emocjonalnie podchodzimy do tego, że ktoś na nas wymusza pierwszeństwo, mruga, trąbi, zajeżdża nam drogę. Trzeba sobie wytłumaczyć, żeby potraktować takie zdarzenie w sposób spokojny, zrównoważony i nie podlegać niepotrzebnej emocji, bo to jest prosta droga do wypadku" podkreśla Andrzej Kaczmarek. 

Badanie przeprowadzone w Wielkiej Brytanii wykazało, że 71 proc. kierowców straciło koncentrację z powodu stresu lub irytacji podczas jazdy. To z kolei zwiększa ryzyko agresywnych zachowań, takich jak przekraczanie dozwolonej prędkości, nagła zmiana pasa ruchu czy jazda na zderzaku.

Stalexport Autostrada Małopolska w ramach kampanii „Nie zderzakuj. Posłuchaj. Jedź bezpiecznie” zwraca uwagę na zjawisko agresji na polskich drogach. Jednocześnie przypomina o trzech ważnych zasadach, których warto się trzymać na drodze – utrzymywaniu odstępu 2 s od pojazdu poprzedzającego, dostosowaniu odstępu do warunków atmosferycznych i współpracy z innymi kierowcami, np. poprzez sygnalizowanie zamiarów czy umożliwienie zmiany pasa ruchu.

"Chcemy rozmawiać, pokazywać i tłumaczyć, mając nadzieję, że kiedy taka sytuacja drogowa wystąpi, to kierowcy będą mieli refleksję, czy na pewno muszą emocjonalnie zareagować, bo ktoś ich wyminął, bo ktoś na nich zatrąbił, i czy naprawdę ma sens, aby jechać bardzo blisko pojazdu, narażając się na zachowanie osoby przed nami" wskazuje prezes Stalexport Autostrada Małopolska. 

Elementem kampanii jest serial audycji podcastowych współtworzony z Radiem 357. Dziennikarze zaproszą słuchaczy do tworzenia odcinków i dzielenia się historiami o sytuacjach, które nie tylko psują humor, ale też zagrażają bezpieczeństwu na drogach. Kampania społeczna potrwa od ostatniego dnia roku szkolnego (27 czerwca) do ostatniego dnia wakacji (31 sierpnia).

"Chodzi o uświadamianie, pokazywanie zagrożeń, także przez zabawę, przez dyskusję, aby być może kiedyś kierowca skorygował swoje zachowanie. To jest kwestia pokazywania problemów i zagrożeń z tym związanych" – podkreśla Andrzej Kaczmarek. 

Na podstawie Newseria oprac. db 





piątek, 31 stycznia 2025

Całkowity zakaz prowadzenia pojazdów po wypiciu alkoholu


Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego wystąpił do rządu z inicjatywą wprowadzenia limitu 0,0 promila alkoholu u prowadzących pojazdy. Obecny limit 0,2 promila bywa nadużywany, część kierujących wydaje się go traktować jako przyzwolenie na wypicie niewielkiej ilości alkoholu. 

 

 

"Trwają właśnie konsultacje publiczne zmian w przepisach, zgodnie z którymi młodzi kierowcy będą zobligowani, żeby przestrzegać limitu trzeźwości 0,0. Uważamy, że to jest dobra okazja do tego, żeby podjąć dyskusję na temat obniżenia obowiązującego limitu w Polsce z obecnych 0,2 promila" – tłumaczy Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie. – "Odpowiedzialne spożycie alkoholu jest jednym z najważniejszych obszarów naszej działalności. Dlatego tworzymy taką koalicję, chcemy przede wszystkim pobudzić dyskusję, bo uważamy, że sama debata publiczna na temat argumentów za obniżeniem tego limitu już będzie formą podniesienia świadomości kierowców". 

Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego podjął działania w celu utworzenia koalicji na rzecz limitu 0,0 promila (zamiast obecnego 0,2 promila) i uzyskał poparcie od Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego oraz Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Koalicjanci wspólnie apelują do administracji rządowej i parlamentarzystów w tej sprawie. Chcą też pobudzania debaty publicznej i rozpropagowania tego rozwiązania. 

"Ujednolicenie limitu alkoholu we krwi będzie jasnym przekazem, że nie ma przyzwolenia na prowadzenie po alkoholu, poza tym zdecydowanie może się przyczynić do zmniejszenia wypadków drogowych na polskich drogach" – ocenia Dorota Olszewska, prezeska Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego. 

"Popieramy wprowadzenie limitu 0,0 promila dla wszystkich kierowców, w szczególności patrząc na polskie realia. W Polsce w ciągu ostatnich kilku lat poprawia się statystyka, z jednej strony można powiedzieć, że jest oczywiście coraz lepiej, ale jednak liczba kierowców prowadzących samochody pod wpływem alkoholu jest cały czas zatrważająco duża" – dodaje Tomasz Zagajewski, prezes Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. 

Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2024 roku zatrzymano ponad 92,3 tys. nietrzeźwych kierowców, co oznacza średnio 252 osoby dziennie. To o ok. 3,5 proc. mniej  niż w 2023 roku, w 2022 roku było to niemal 104,5 tys. kierowców. Liczba wypadków drogowych, spowodowanych przez kierującego będącego pod działaniem alkoholu w 2024 roku przekroczyła 1,2 tys. W ostatnich latach w Polsce udało się zredukować liczbę ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, częściowo dzięki rygorystycznemu podejściu do egzekwowania przepisów dotyczących prowadzenia pojazdów pod wpływem alkoholu, wciąż jednak części kierowców kary nie odstraszają. 

"Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego od wielu lat mówi o tym, że jasny przekaz „Nigdy nie jeżdżę po alkoholu” jest korzystny i dla kierowców, i dla tych, którzy muszą to prawo egzekwować. Osoby, które spożywają niewielkie ilości alkoholu, często kierują się mitami, że jeśli wypiję trochę alkoholu, ale poczekam, albo wypiję mocną kawę, to już mogę prowadzić auto. Musimy pamiętać o tym, że nawet najmniejsza ilość wpływa na naszą koncentrację, orientację przestrzenną, a takie rozwiązanie uprości ten przekaz" – przekonuje Dorota Olszewska. 

Eksperci podkreślają, że przepisy powinny być jednoznaczne – po alkoholu, niezależnie od jego ilości, nie wolno prowadzić. Obecny limit, choć na tle Europy stosunkowo niewielki, wciąż jednak przez część kierowców jest traktowany jako przyzwolenie na wypicie niewielkiej ilości alkoholu. 

"W wyszukiwarkach można znaleźć zapytania, po jakim czasie można prowadzić po wypiciu alkoholu. Widać, że niektórzy szukają tych informacji i próbują tak się wstrzelić, żeby w tym limicie się zmieścić, co często niestety się im nie udaje i w ten sposób stwarzają zagrożenie dla siebie i innych" – podkreśla Bartłomiej Morzycki. 

Spożycie nawet małej ilości alkoholu negatywnie wpływa na umiejętności prowadzenia samochodu, powodując obniżenie koncentracji i kłopoty z oceną odległości czy oszacowaniem ryzyka. To przekłada się na trudność w utrzymaniu stabilnego toru jazdy, a często również na brawurę. 

"Ten przedział 0,0–0,2 promila często powoduje to, że już mamy pewne zachowania ryzykowne, trochę inaczej postrzegamy rzeczywistość. Oczywiście niektórzy kierowcy mogą powiedzieć: ja na pewno jeżdżę dobrze, bo ja tego nie odczuwam, ale zupełnie inaczej pokazują to nasze zmysły" – mówi Tomasz Zagajewski. 

Z policyjnych obserwacji wynika, że plagą na polskich drogach są „wczorajsi” kierowcy, którzy myślą, że dzień po spożyciu alkoholu są już zupełnie trzeźwi, więc wsiadają za kółko. 

"Myślę, że zerowy limit sprawi, że będą oni bardziej uważni na to, czy już mogą prowadzić bezpiecznie samochód, czy też nie" – ocenia Dorota Olszewska. 

"Często kierowcy nie wiedzą, czy mają 0,2, czy 0,0 promila. Dlatego ta inicjatywa 0,0 pozwala na to, że mogę powiedzieć: nie piłem alkoholu, więc mogę prowadzić. Dzięki temu unikniemy tłumaczeń, że np. wypiłem tylko jedno piwo" – dodaje prezes Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. 

Limity dopuszczalnej zawartości alkoholu u kierowców różnią się w poszczególnych krajach i wynoszą od 0,0 do 0,8 promila. Obecnie limit 0,0‰ obowiązuje w Czechach, Słowacji, na Węgrzech oraz w Rumunii. W większości państw europejskich limit dopuszczalnej zawartości alkoholu mieści się w przedziale od 0,2 do 0,5 promila. W wielu przypadkach dla kierowców zawodowych i początkujących jest on obniżony do 0,0 promila. Takie rozwiązanie zapowiedziano także w polskich przepisach dla kierowców niepełnoletnich. W ramach konsultacji przedstawiciele branży apelują jednak o pójście krok naprzód. 

"Skoro już wyedukujemy tych młodych kierowców, że nie wolno siadać za kierownicą po spożyciu alkoholu, to już konsekwentnie niech przez całe dorosłe życie jako kierowcy będą trzeźwi" – mówi dyrektor ZPPP – Browarów Polskich. 

Dane pokazują, że alkohol stanowi szczególne zagrożenie dla młodych kierowców. Badania dowodzą, że takie samo stężenie alkoholu we krwi prowadzi do trzy–pięć razy wyższego ryzyka wypadku u osób poniżej 20. roku życia w porównaniu z kierowcami powyżej 30 lat. Według raportu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego „Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania podejmowane w tym obszarze w 2023 roku” z łącznie zarejestrowanych 1,3 tys. wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców za 43 proc. z nich odpowiadają osoby w wieku 25–39 lat. Za 22 proc. śmiertelnych wypadków odpowiadają młodzi kierowcy w wieku 18–24 lata. 

"Odpowiedzialne spożycie alkoholu jest jednym z najważniejszych obszarów naszej działalności. Dlatego tworzymy taką koalicję, chcemy przede wszystkim pobudzić dyskusję, bo uważamy, że sama debata publiczna na temat argumentów za obniżeniem tego limitu już będzie formą podniesienia świadomości kierowców" – podkreśla Bartłomiej Morzycki. 

Inicjatywa ZPPP wpisuje się w unijny cel ograniczenia ofiar wypadków drogowych o 50 proc. Zgodnie z opracowanym przez komisję planem strategicznym celem jest osiągnięcie zerowej liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych do 2050 roku („wizja zero”). W 2023 roku w UE w wypadkach drogowych zginęło około 20,4 tys. osób. W porównaniu do lat 2017–2019 oznacza to spadek o 12 proc. Belgia, Czechy, Dania, Węgry i Polska są na dobrej drodze do osiągnięcia celu UE i ONZ, jakim jest zmniejszenie o połowę liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych do 2030 roku. 

A T co o tym myślisz?  

Na podstawie Newseria oprac. db