poniedziałek, 28 lipca 2025

Czy Twoje assistance zadziała na krajowej trasie?

 

Planujesz wakacyjny wyjazd samochodem, weekendowy wypad za miasto albo dłuższą trasę po kraju? Nawet jeśli poruszasz się wyłącznie po polskich drogach, warto sprawdzić, czy Twoje assistance faktycznie zadziała w razie awarii lub wypadku – i co tak naprawdę obejmuje. Nie każdy pakiet assistance gwarantuje pełną pomoc w Polsce. Wiele wariantów ma istotne ograniczenia: limity kilometrów, rodzaje zdarzeń objętych ochroną czy wyłączenia związane z miejscem zdarzenia. Dlatego zanim ruszysz w trasę, upewnij się, że w razie potrzeby nie zostaniesz sam na poboczu. 
 
 
 
 Assistance w kraju też może się przydać. Fot. Ranking Assistance.

 

Po co Ci assistance w trasie po kraju?

Możesz pomyśleć, że skoro podróżujesz tylko po Polsce, pomoc drogowa to zbędny wydatek. Masz przecież telefon, znajomego mechanika i kontakt do lokalnej lawety. Ale co, jeśli przytrafi Ci się awaria 200 kilometrów od domu, w niedzielę, na trasie szybkiego ruchu, bez możliwości bezpiecznego zjazdu?

Bez assistance każda z tych usług – holowanie, naprawa, transport pasażerów, zakwaterowanie – oznacza dodatkowy koszt, który pokrywasz z własnej kieszeni. A stawki bywają wysokie. Przeciętna cena holowania w Polsce to ok. 3–5 zł za kilometr, więc holowanie na 100 km może kosztować Cię nawet 500 zł. Do tego dochodzą ewentualne noclegi i inne utrudnienia.

Dobre assistance to nie tylko wygoda, ale przede wszystkim bezpieczeństwo i oszczędność. Działa 24/7, w całym kraju – jeśli tylko wybierzesz odpowiedni pakiet.

Jakie usługi obejmuje assistance w Polsce?

Zakres pomocy zależy od wariantu, jaki wykupisz. Najtańsze pakiety zapewniają często tylko podstawowe wsparcie po wypadku, a nie obejmują awarii. Z kolei bardziej rozbudowane oferty assistance mogą gwarantować kompleksową pomoc w niemal każdej sytuacji.

W praktyce w ramach assistance krajowego możesz liczyć m.in. na:

  • holowanie pojazdu – np. do najbliższego warsztatu lub do określonego limitu kilometrów, często 100–200 km, ale bywają też pakiety bez limitu.

  • pomoc na miejscu zdarzenia – jeśli usterkę można usunąć od ręki, ubezpieczyciel wyśle mechanika, który spróbuje naprawić auto na miejscu.

  • dowóz paliwa – gdy zabraknie Ci benzyny lub oleju napędowego w trasie.

  • uruchomienie pojazdu – np. przy rozładowanym akumulatorze.

  • pomoc w przypadku uszkodzenia opony lub wymiany koła – jeśli nie masz zapasu lub nie potrafisz samodzielnie zmienić opony.

  • samochód zastępczy – na kilka dni, jeśli Twój pojazd nie nadaje się do jazdy.

  • transport kierowcy i pasażerów – do domu lub celu podróży, jeśli samochód nie może kontynuować jazdy.

  • nocleg – jeśli awaria lub wypadek nastąpi daleko od domu i naprawa nie będzie możliwa od razu.

Zanim wykupisz ubezpieczenie, dokładnie przeczytaj Ogólne Warunki Ubezpieczenia (OWU) – to tam znajdziesz konkretne informacje, co Ci przysługuje, a co jest wyłączone z ochrony.

Uwaga na limity i wyłączenia – nie każde assistance zadziała

To, że masz polisę assistance, nie oznacza jeszcze, że w każdej sytuacji możesz liczyć na pomoc. Ubezpieczyciele wprowadzają różne ograniczenia, które wpływają na realny zakres ochrony. Zwróć uwagę przede wszystkim na:

  • limit holowania – jeśli masz pakiet z limitem 75 km, a auto popsuje się 150 km od domu, resztę trasy będziesz musiał opłacić z własnej kieszeni.

  • rodzaj zdarzenia – wiele podstawowych wariantów działa tylko po kolizji lub wypadku, a nie obejmuje awarii, takich jak pęknięty pasek, przegrzanie silnika czy problemy z elektroniką.

  • miejsce zdarzenia – niektóre ubezpieczenia nie zawierają pomocy na drogach nieutwardzonych czy poza granicami administracyjnymi miast.

  • pomoc pod domem – tanie pakiety często nie obejmują interwencji, gdy auto nie chce odpalić pod Twoim adresem zameldowania.

  • Limit interwencji – np. maksymalnie 2–3 razy w roku.

  • Czas oczekiwania na pomoc – może się różnić w zależności od ubezpieczyciela, lokalizacji i dostępności usług.

Dlatego tak ważne jest, by dokładnie porównać oferty – różnice między pakietami assistance potrafią być naprawdę duże. Zamiast przeglądać dziesiątki stron ubezpieczycieli, sprawdź ranking-assistance.pl. W jednym miejscu znajdziesz przejrzyście zebrane informacje o tym, co naprawdę oferują poszczególne warianty. To prosty sposób, by uniknąć rozczarowania i wybrać ochronę, która faktycznie zadziała w trasie.

Kiedy assistance przyda Ci się w Polsce?

Oto kilka sytuacji, w których assistance w kraju może okazać się nieocenione:

  • Przebijasz oponę na drodze ekspresowej, nie masz koła zapasowego i stoisz na pasie awaryjnym. Assistance przysyła pomoc, wymienia oponę lub holuje auto do serwisu.

  • Twój samochód nagle odmawia posłuszeństwa 200 km od domu. Dzięki ubezpieczeniu możesz liczyć na holowanie i samochód zastępczy na kilka dni.

  • W górach zatrzymuje Cię rozładowany akumulator – ubezpieczyciel przysyła mobilnego mechanika, który uruchamia auto na miejscu.

  • W trasie zabrakło Ci paliwa, a najbliższa stacja jest 15 km dalej – pomoc drogowa dowozi paliwo na wskazane miejsce.

W każdej z tych sytuacji bez assistance musiałbyś samodzielnie organizować i opłacać pomoc. Z polisą – wystarczy jeden telefon.

Jeździsz starszym autem? To nie wyklucza dobrej ochrony assistance!

Nie każdy wie, że assistance można wykupić także dla starszych aut – nawet tych powyżej 15 lat. Wiele osób rezygnuje z tej ochrony, myśląc, że wiek pojazdu to przeszkoda. Tymczasem niektóre towarzystwa ubezpieczają nawet 20-letnie samochody – z holowaniem, pomocą po awarii czy uruchomieniem silnika.

Sprawdź również: Assistance dla starego auta – ubezpiecz samochód starszy niż 15 lat

Nie każdy samochód musi być nowy, by skorzystać z pomocy. Zobacz, jakie warunki obowiązują przy ubezpieczeniu samochodów z wieloletnim przebiegiem. 

Materiał został opracowany przez eksperta zewnętrznego specjalizującego się w tematyce motoryzacyjnej 

 

 

piątek, 31 stycznia 2025

Całkowity zakaz prowadzenia pojazdów po wypiciu alkoholu


Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego wystąpił do rządu z inicjatywą wprowadzenia limitu 0,0 promila alkoholu u prowadzących pojazdy. Obecny limit 0,2 promila bywa nadużywany, część kierujących wydaje się go traktować jako przyzwolenie na wypicie niewielkiej ilości alkoholu. 

 

 

"Trwają właśnie konsultacje publiczne zmian w przepisach, zgodnie z którymi młodzi kierowcy będą zobligowani, żeby przestrzegać limitu trzeźwości 0,0. Uważamy, że to jest dobra okazja do tego, żeby podjąć dyskusję na temat obniżenia obowiązującego limitu w Polsce z obecnych 0,2 promila" – tłumaczy Bartłomiej Morzycki, dyrektor generalny Związku Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego – Browary Polskie. – "Odpowiedzialne spożycie alkoholu jest jednym z najważniejszych obszarów naszej działalności. Dlatego tworzymy taką koalicję, chcemy przede wszystkim pobudzić dyskusję, bo uważamy, że sama debata publiczna na temat argumentów za obniżeniem tego limitu już będzie formą podniesienia świadomości kierowców". 

Związek Pracodawców Przemysłu Piwowarskiego podjął działania w celu utworzenia koalicji na rzecz limitu 0,0 promila (zamiast obecnego 0,2 promila) i uzyskał poparcie od Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego oraz Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. Koalicjanci wspólnie apelują do administracji rządowej i parlamentarzystów w tej sprawie. Chcą też pobudzania debaty publicznej i rozpropagowania tego rozwiązania. 

"Ujednolicenie limitu alkoholu we krwi będzie jasnym przekazem, że nie ma przyzwolenia na prowadzenie po alkoholu, poza tym zdecydowanie może się przyczynić do zmniejszenia wypadków drogowych na polskich drogach" – ocenia Dorota Olszewska, prezeska Partnerstwa dla Bezpieczeństwa Drogowego. 

"Popieramy wprowadzenie limitu 0,0 promila dla wszystkich kierowców, w szczególności patrząc na polskie realia. W Polsce w ciągu ostatnich kilku lat poprawia się statystyka, z jednej strony można powiedzieć, że jest oczywiście coraz lepiej, ale jednak liczba kierowców prowadzących samochody pod wpływem alkoholu jest cały czas zatrważająco duża" – dodaje Tomasz Zagajewski, prezes Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. 

Z danych Komendy Głównej Policji wynika, że w 2024 roku zatrzymano ponad 92,3 tys. nietrzeźwych kierowców, co oznacza średnio 252 osoby dziennie. To o ok. 3,5 proc. mniej  niż w 2023 roku, w 2022 roku było to niemal 104,5 tys. kierowców. Liczba wypadków drogowych, spowodowanych przez kierującego będącego pod działaniem alkoholu w 2024 roku przekroczyła 1,2 tys. W ostatnich latach w Polsce udało się zredukować liczbę ofiar śmiertelnych wypadków drogowych, częściowo dzięki rygorystycznemu podejściu do egzekwowania przepisów dotyczących prowadzenia pojazdów pod wpływem alkoholu, wciąż jednak części kierowców kary nie odstraszają. 

"Partnerstwo dla Bezpieczeństwa Drogowego od wielu lat mówi o tym, że jasny przekaz „Nigdy nie jeżdżę po alkoholu” jest korzystny i dla kierowców, i dla tych, którzy muszą to prawo egzekwować. Osoby, które spożywają niewielkie ilości alkoholu, często kierują się mitami, że jeśli wypiję trochę alkoholu, ale poczekam, albo wypiję mocną kawę, to już mogę prowadzić auto. Musimy pamiętać o tym, że nawet najmniejsza ilość wpływa na naszą koncentrację, orientację przestrzenną, a takie rozwiązanie uprości ten przekaz" – przekonuje Dorota Olszewska. 

Eksperci podkreślają, że przepisy powinny być jednoznaczne – po alkoholu, niezależnie od jego ilości, nie wolno prowadzić. Obecny limit, choć na tle Europy stosunkowo niewielki, wciąż jednak przez część kierowców jest traktowany jako przyzwolenie na wypicie niewielkiej ilości alkoholu. 

"W wyszukiwarkach można znaleźć zapytania, po jakim czasie można prowadzić po wypiciu alkoholu. Widać, że niektórzy szukają tych informacji i próbują tak się wstrzelić, żeby w tym limicie się zmieścić, co często niestety się im nie udaje i w ten sposób stwarzają zagrożenie dla siebie i innych" – podkreśla Bartłomiej Morzycki. 

Spożycie nawet małej ilości alkoholu negatywnie wpływa na umiejętności prowadzenia samochodu, powodując obniżenie koncentracji i kłopoty z oceną odległości czy oszacowaniem ryzyka. To przekłada się na trudność w utrzymaniu stabilnego toru jazdy, a często również na brawurę. 

"Ten przedział 0,0–0,2 promila często powoduje to, że już mamy pewne zachowania ryzykowne, trochę inaczej postrzegamy rzeczywistość. Oczywiście niektórzy kierowcy mogą powiedzieć: ja na pewno jeżdżę dobrze, bo ja tego nie odczuwam, ale zupełnie inaczej pokazują to nasze zmysły" – mówi Tomasz Zagajewski. 

Z policyjnych obserwacji wynika, że plagą na polskich drogach są „wczorajsi” kierowcy, którzy myślą, że dzień po spożyciu alkoholu są już zupełnie trzeźwi, więc wsiadają za kółko. 

"Myślę, że zerowy limit sprawi, że będą oni bardziej uważni na to, czy już mogą prowadzić bezpiecznie samochód, czy też nie" – ocenia Dorota Olszewska. 

"Często kierowcy nie wiedzą, czy mają 0,2, czy 0,0 promila. Dlatego ta inicjatywa 0,0 pozwala na to, że mogę powiedzieć: nie piłem alkoholu, więc mogę prowadzić. Dzięki temu unikniemy tłumaczeń, że np. wypiłem tylko jedno piwo" – dodaje prezes Centrum Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. 

Limity dopuszczalnej zawartości alkoholu u kierowców różnią się w poszczególnych krajach i wynoszą od 0,0 do 0,8 promila. Obecnie limit 0,0‰ obowiązuje w Czechach, Słowacji, na Węgrzech oraz w Rumunii. W większości państw europejskich limit dopuszczalnej zawartości alkoholu mieści się w przedziale od 0,2 do 0,5 promila. W wielu przypadkach dla kierowców zawodowych i początkujących jest on obniżony do 0,0 promila. Takie rozwiązanie zapowiedziano także w polskich przepisach dla kierowców niepełnoletnich. W ramach konsultacji przedstawiciele branży apelują jednak o pójście krok naprzód. 

"Skoro już wyedukujemy tych młodych kierowców, że nie wolno siadać za kierownicą po spożyciu alkoholu, to już konsekwentnie niech przez całe dorosłe życie jako kierowcy będą trzeźwi" – mówi dyrektor ZPPP – Browarów Polskich. 

Dane pokazują, że alkohol stanowi szczególne zagrożenie dla młodych kierowców. Badania dowodzą, że takie samo stężenie alkoholu we krwi prowadzi do trzy–pięć razy wyższego ryzyka wypadku u osób poniżej 20. roku życia w porównaniu z kierowcami powyżej 30 lat. Według raportu Krajowej Rady Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego „Stan bezpieczeństwa ruchu drogowego oraz działania podejmowane w tym obszarze w 2023 roku” z łącznie zarejestrowanych 1,3 tys. wypadków spowodowanych przez nietrzeźwych kierowców za 43 proc. z nich odpowiadają osoby w wieku 25–39 lat. Za 22 proc. śmiertelnych wypadków odpowiadają młodzi kierowcy w wieku 18–24 lata. 

"Odpowiedzialne spożycie alkoholu jest jednym z najważniejszych obszarów naszej działalności. Dlatego tworzymy taką koalicję, chcemy przede wszystkim pobudzić dyskusję, bo uważamy, że sama debata publiczna na temat argumentów za obniżeniem tego limitu już będzie formą podniesienia świadomości kierowców" – podkreśla Bartłomiej Morzycki. 

Inicjatywa ZPPP wpisuje się w unijny cel ograniczenia ofiar wypadków drogowych o 50 proc. Zgodnie z opracowanym przez komisję planem strategicznym celem jest osiągnięcie zerowej liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych do 2050 roku („wizja zero”). W 2023 roku w UE w wypadkach drogowych zginęło około 20,4 tys. osób. W porównaniu do lat 2017–2019 oznacza to spadek o 12 proc. Belgia, Czechy, Dania, Węgry i Polska są na dobrej drodze do osiągnięcia celu UE i ONZ, jakim jest zmniejszenie o połowę liczby śmiertelnych ofiar wypadków drogowych do 2030 roku. 

A T co o tym myślisz?  

Na podstawie Newseria oprac. db





czwartek, 21 listopada 2024

Pożary aut elektrycznych: Fakty, mity i wyzwania dla służb ratowniczych


Z rosnącą popularnością samochodów elektrycznych rośnie również zainteresowanie tematem ich bezpieczeństwa przeciwpożarowego. Choć dane pokazują, że auta elektryczne płoną rzadziej niż pojazdy spalinowe, ich pożary mają specyficzny przebieg, wymagający szczególnego przygotowania strażaków. Jak radzić sobie z gaszeniem takich pojazdów i jakie rozwiązania są obecnie wdrażane w Polsce?


Statystycznie elektryki są bezpieczniejsze od aut spalinowych. Fot. px


Rzadziej, ale intensywniej – statystyki pożarów aut elektrycznych

Temat bezpieczeństwa przeciwpożarowego aut elektrycznych powraca wraz z rosnącą popularnością zeroemisyjnych napędów. Narosło wokół niego wiele mitów, co może wynikać z braku powszechnej wiedzy o metodach radzenia sobie z pożarem elektryków. Jak podkreślają eksperci, ćwiczenia z gaszenia takich pojazdów stają się niezbędnym elementem oferty szkoleniowej dla strażaków. Tym bardziej że dostępne metody i dobre praktyki stale ewoluują. 

Z danych Państwowej Straży Pożarnej wynika, że w 2021 roku zanotowano w Polsce dwa pożary samochodów elektrycznych, w 2022 roku było ich siedem, a w 2023 – 21. Dane PSP przytaczane przez SPIE Building Solutions wskazują, że w 2023 roku pożarowi uległ jeden na 2806 poruszających się po polskich drogach samochodów. Wśród niskoemisyjnych pojazdów (elektryków i hybryd) pożarowi uległ jeden na 10 883 sztuki. Eksperci wskazują, że statystycznie samochody elektryczne palą się dużo rzadziej niż te z napędem tradycyjnym, ale odmienny jest charakter pożaru. Systemy magazynowania energii w pojazdach elektrycznych i hybrydowych plug-in, oparte na technologii litowo-jonowej, to czynnik zwiększający prawdopodobieństwo gwałtownego przebiegu procesu spalania: 

"Działania gaśnicze w czasie zdarzeń z udziałem samochodów elektrycznych są stricte przeznaczone dla służb pracowniczych. Powinni je prowadzić strażacy, którzy bazują na wiedzy oraz rozpoznaniu przeprowadzonym na miejscu, czyli na informacjach, które zdobywają w oparciu albo o materiały, albo o sprzęt. Dzięki temu mogą określić sytuację albo stopień ryzyka, jeżeli chodzi o podjęcie działań gaśniczych" – mówi Bartosz Klich ze Stowarzyszenia Niezależnych Ekspertów Pożarnictwa.

Wyzwania dla strażaków: Nowoczesne procedury gaszenia elektryków

Gaszenie samochodów elektrycznych wymaga specjalistycznej wiedzy. Kluczowym celem jest schłodzenie i zneutralizowanie pożaru baterii, co można osiągnąć dzięki precyzyjnemu podawaniu wody do wnętrza akumulatora. Stosuje się m.in. techniki przebijania się do baterii od spodu lub od góry, co pozwala na szybsze i skuteczniejsze działanie. Woda pozostaje najskuteczniejszym środkiem gaśniczym, jednak jej użycie w zamkniętych przestrzeniach, takich jak garaże podziemne, wymaga starannego planowania, by uniknąć dodatkowych zagrożeń.

Kluczowe dla tego, jakie działania należy podjąć przy gaszeniu pojazdu elektrycznego, jest to, by określić, co w samochodzie się pali: 

"Jeżeli pożar obejmuje baterię, należy się na niej skupić i dotrzeć do środka. W wyniku podania wody czy innego środka gaśniczego możemy obniżyć temperaturę, czyli przejąć kontrolę nad sytuacją. Podając wodę z zewnątrz, możemy osiągnąć ten efekt, natomiast zwłoka będzie bardzo duża. Najłatwiej jest to porównać do pożaru piwnicy w domu czy kamienicy. Możemy polewać wodą dach, a możemy też spróbować dostać się do tej piwnicy i podać wodę prosto na źródło pożaru" – wyjaśnia Bartosz Klich. 

Woda jest dobrym środkiem gaśniczym, ponieważ szybko dociera do źródła ognia i szybko też udaje się osiągnąć efekt gaszenia. Kolejnym atutem jest łatwość w dostępie do hydrantów i niewymagający specjalnych warunków transport: 

"Ważny jest przede wszystkim czas reakcji, bo reakcja wody, która dociera do samego źródła pożaru, jest szybka. Druga rzecz to jest ilość zużytej wody oraz ilość produkowanej wody popożarowej. Możemy wtłaczać tysiące litrów, jeżeli samochód stoi na parkingu pod marketem, bo ta woda może się rozlać się, nie powodując większego oddziaływania. Natomiast proszę sobie wyobrazić, że tą samą ilość wody wlewamy do garażu podziemnego, nagle generuje to kolejny kłopot, który można wyeliminować, właśnie aplikując wodę w sposób kontrolowany, w dedykowane miejsca" – mówi ekspert Stowarzyszenia Niezależnych Ekspertów Pożarnictwa.

Nowe standardy i szkolenia dla ratowników

Polska Straż Pożarna od 2023 roku dysponuje zaktualizowanymi wytycznymi dotyczącymi postępowania w przypadku pożarów aut elektrycznych. Powstały one na bazie analiz międzynarodowych rozwiązań, testów i współpracy z producentami pojazdów. Kluczowym elementem przygotowania strażaków jest regularne szkolenie, które pozwala na praktyczne wypracowanie scenariuszy działania w różnych warunkach, takich jak garaże podziemne czy otwarte przestrzenie.

Jak podkreśla ekspert, to, jak będzie przebiegała akcja oraz po jakie środki i procedury sięgną ratownicy, jest wypadkową wielu czynników, które można określić dopiero na miejscu zdarzenia. Nie zmienia to faktu, że powinny być zawczasu przećwiczone jako jasno określone schematy: 

"Pytanie pierwsze, czy mamy człowieka w środku, czy mówimy tylko o pożarze samochodu. Pytanie drugie, czy mówimy o pożarze samochodu, czy o pożarze baterii. Czy pojazd znajduje się na zewnątrz, czy w budynku, w garażu podziemnym? Wówczas występują inne priorytety, które ratownik powinien umieć określić i na nie odpowiedzieć" – zaznacza Bartosz Klich. – "To wszystko wymaga wcześniejszego przygotowania, omówienia, wyćwiczenia wariantów, ponieważ przyjazd na miejsce zdarzenia nie powinien być miejscem do nauki. Ratownik nie powinien się uczyć w trakcie działań, powinien za to wyciągać wnioski, analizować, natomiast z pewnym zasobem wiedzy i umiejętności powinien przybyć na miejsce. To są profesjonalne działania, które właśnie staramy się propagować".

Bezpieczeństwo budynków z e-mobilnością

Eksperci rekomendują instalację systemów wczesnego wykrywania ognia i dymu w garażach oraz stosowanie zabezpieczeń ograniczających rozprzestrzenianie się ognia. To kluczowe kroki, by zminimalizować ryzyko i umożliwić szybkie podjęcie działań ratunkowych.

Współpraca międzynarodowa i adaptacja rozwiązań

Polskie Stowarzyszenie Niezależnych Ekspertów Pożarnictwa wskazuje, że przy opracowywaniu procedur istotne jest czerpanie z międzynarodowych doświadczeń. Dzięki adaptacji sprawdzonych metod strażacy mogą lepiej przygotować się na wyzwania, jakie niesie ze sobą rozwój elektromobilności.

"Nasze stowarzyszenie przenosi dobre i sprawdzone rozwiązania z zagranicy na nasz grunt, nie staramy się niczego wymyślać, nie ma na to czasu, bo motoryzacja i elektromobilność tak szybko się zmieniają, że próba wymyślania własnych rozwiązań może być mało efektywna. Jeżeli w innych krajach coś dobrze funkcjonuje, należy to brać, natomiast sztuką jest zaadaptować to do naszych realiów" – podkreśla Bartosz Klich. – " Jest to na tyle specyficzna materia, że osoby, które poruszają się w temacie elektromobilności, nie zawsze znają realia pożarnicze, a dydaktycy, którzy są dobrzy w tematach pożarniczych i ratowniczych, nie zawsze mają dostęp do najnowszych rozwiązań. Próbujemy łączyć te dwa światy".

W maju 2023 roku ukazał się zaktualizowany dokument Państwowej Straży Pożarnej „Standardowe zasady postępowania podczas zdarzeń z samochodami z napędem elektrycznym i hybrydowym”. Pracując nad materiałem, członkowie zespołu dokonali analizy rozwiązań i sprzętu stosowanego w innych krajach Europy oraz zaleceń producentów samochodów, przeanalizowali dostępne badania i testy w tym zakresie oraz uczestniczyli w szkoleniach prowadzonych przez producentów samochodów. Eksperci Komendy Głównej Państwowej Straży Pożarnej, Polskiego Stowarzyszenia Nowej Mobilności oraz Centrum Naukowo-Badawczego Ochrony Przeciwpożarowej–PIB przygotowali z kolei rekomendacje dotyczące ochrony przeciwpożarowej dla budynków, w których parkują i są ładowane e-pojazdy. Wskazali oni przede wszystkim na dwa kluczowe punkty: instalowanie urządzeń automatycznie wykrywających ogień, dym lub podwyższoną temperaturę i informujących straż pożarną o wystąpieniu tych zjawisk, co umożliwia podjęcie działań gaśniczych we wczesnej fazie, oraz zastosowanie środków ograniczających możliwość swobodnego rozprzestrzeniania się ognia.

Choć pożary aut elektrycznych to nadal rzadkie zjawisko, ich specyficzny przebieg wymaga od służb ratowniczych specjalistycznego przygotowania. Regularne szkolenia, aktualizacja procedur i wczesne systemy wykrywania ognia w budynkach to kluczowe elementy poprawy bezpieczeństwa w dobie elektromobilności.

Oprac. na podst. Newseria, db